WYZNANIA ZMĘCZONEJ DUSZY
czyli
Jak porozumieć się z Przewodnikiem Duchowym
Z Iwoną Górzkowską-Jarząbek. medium i jasnowidz rozmawia Włodzimierz Adam Osiński.
- Dlaczego na swoim blogu podpisujesz się jako „Zmęczona Dusza”?
- Dostałam taki przekaz. Kiedy zastanawiałam się, jak się podpisywać, pewnej nocy coś minie obudziło i usłyszałam „wędrówki zmęczonej duszy”. Mój pseudonim miał nawiązywać do tego, że my „stare dusze”, dużo bierzemy na siebie, wracamy, wracamy, wracamy i jesteśmy już zmęczeni tymi wyzwaniami i tymi powrotami. Marzy nam się odpoczynek w „piękniejszym świecie”.
- Podobno dusza zawsze otrzymuje wybór i sama decyduje o swojej kolejnej inkarnacji.
- W odpowiedzi zacytuje moją ulubioną Barbarę Ann Brennan, która twierdzi, że nasze życie podobne jest do szkoły. Kiedy młoda dusza schodzi na ziemię otrzymuje drobne wyzwania, im bardziej się „starzeje” tym jej wyzwania stają się poważniejsze, a jej zmęczenie większe. Nazwa mojego bloga miała podkreślać, że jest to miejsce dla starych dusz, które chcą dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i otaczającym nas świecie, zrozumieć wyzwania jakie sobie zaplanowaliśmy na to życie.
- Jak zaczęła się twoja przygoda ze światem duchowym?
- Od zawsze byłam inna. Kiedy, jako dziecko opowiadałam rodzicom o swoich poprzednich życiach bardzo się denerwowali. Na podwórku moich dziadków widziałam, w pewnym miejscu, ciemną energię i po zmroku nie chciałam tamtędy przechodzić. Po latach, w jednej ze swoich wizji zobaczyłam, że zakopano tam broń z czasów pierwszej wojny światowej, a ciemna energia, którą dostrzegałam, jako dziecko, wyobrażała gromadzące się tam „potępione” dusze. Po przeprowadzeniu rytuału z udziałem kryształów sytuacja energetyczna tego miejsca zdecydowanie się poprawiła.
W wieku osiemnastu lat miałam operację usunięcia wyrostka robaczkowego, podczas której przeszłam zapaść połączoną ze śmiercią kliniczną. Spontanicznie wyszłam wtedy z ciała i obserwowałam, jak lekarze starają się mnie reanimować. Jako duch wędrowałam po całym szpitalu obserwując, co robią pacjenci leżący na innych salach. W pewnym momencie usłyszałam, jak jeden z lekarzy krzyknął – mamy ją, a ja poczułam szarpnięcie i ponownie znalazłam się w swoim ciele. To niezwykłe przeżycie sprawiło, że bardzo intensywnie zaczęłam interesować się duchowością czytając całą dostępną literaturę. Kiedy ukończyłam studia prawnicze zmarł mój ukochany dziadek. Ponieważ byłam prawnikiem zajęłam się sprawami spadkowymi i porządkowaniem pozostawionych dokumentów. W tym czasie duch mojego dziadka, bardzo często, do mnie przychodził. Zaczęłam widzieć coraz więcej dusz i odbierać od nich pierwsze przekazy. Potem wyszłam za mąż i urodziłam dwoje dzieci. Wtedy też wśród przekazów, jakie otrzymywałam pojawiła się informacja, że zostanę wdową. Byłam tak wstrząśnięta, tym co odbierałam, że na kolejne dziesięć lat zamknęłam się na wiedzę duchową. Po tym czasie, energia powróciła do mojego życia w postaci nawracającego snu. Przez pół roku śniłam, że wybiegam z domu w poszukiwaniu swojego męża. Mój małżonek nigdy nie wyjeżdżał beze mnie ale wtedy uparł się na samotny wyjazd służbowy. Będąc w Afryce Południowej zginął w tajemniczych okolicznościach. Po śmierci swojego wybranka bardzo często widziałam jego ducha. Był ze mną i z dziećmi tak silnie połączony, że karmił się naszą energią, a widywali go nie tylko członkowie rodziny, ale także znajomi oraz pracownicy firmy. W domu rodzinnym spadały obrazy, trzaskały drzwi, a samochód sam wjeżdżał do garażu. Po dwóch latach takiego szaleństwa powiedziałam – dość i wraz z dwiema zaprzyjaźnionymi egzorcystkami odprowadziłam duszę mojego męża do światła. Po tym rytuale wszystkie wróciło do normy.
- Czy ponownie otworzyłaś się na kontakt ze sferą duchową?
- Zrozumiałam, że nie mogę chować się przed darem jaki posiadam. Żeby zabezpieczyć los swoich dzieci zaczęłam intensywnie pracować, rozwijając firmę mojego męża. Większość strategicznych decyzji, które podejmowałam przychodziło do mnie w nocnych wizjach. Doszło do tego, że pracownicy firmy pytali mnie, co mi się śniło, a ja wtedy zalecałam zmiany lub korekty w prowadzeniu dokumentacji. Wszystkie decyzje okazywały się słuszne. Po kilku latach wytężonej pracy byłam tak przeciążona, że w końcu trafiłam do szpitala. Nie potrafiłam wypoczywać i nie przyjmowałam sygnałów mojego ciała, że nadeszła pora, aby skupić się na czymś innym. Dopiero pobyt w szpitalu i nerwowe reakcje moich synów sprawiły, że przejrzałam na oczy.
Zamknęłam firmę i przypomniałam sobie o własnych marzeniach. Wtedy też skupiłam się na ezoteryce, swoich wizjach i dalekich podróżach. Zaczęłam odwiedzać miejsca, które do mnie przemawiały, a każdy taki wyjazd otwierał mnie coraz bardziej. Największe wrażenie zrobiły na mnie rzeźby na Wyspach Wielkanocnych oraz ruiny inkaskich budowli na Machu Picchu no i oczywiście moje ukochane Waranasi. Każda z tych wypraw przynosiła, jakąś niezwykłą wizję.
- Pojawiły się u ciebie także inne zdolności, wiem, że potrafisz odczytywać poprzednie wcielenia oraz zależności karmiczne patrząc jedynie na czyjąś fotografię.
- To prawda. Trafiłam do grona osób, które parały się czytaniem ze zdjęć. Szybko okazało się, że także potrafię coś dostrzec. Zgodnie z tym co pisze Barbara Ann Brennan mam zdolność postrzegania siódmej warstwy aurycznej, w której zapisane są informacje o poprzednich wcieleniach mających wpływ na naszą obecną inkarnację, oraz na to jacy jesteśmy, co przerabiamy w swoim życiu i co powinniśmy przepracować. Wokół mnie znowu zaczęły pojawiać się dusze zmarłych osób, poczułam że powinnam im pomagać i robię to cały czas.
- A czy tak zwany „zwyczajny człowiek” ma szansę nawiązać kontakt ze światem duchowym?
- Nie tylko ma szansę, ale bardzo często to robi, tylko że całkowicie nieświadomie. Mam tu na myśli kontakt z naszym indywidualnym przewodnikiem duchowym, którego nazywam opiekunem cyklu życia.
Każdy z nas ma swojego głównego oraz kilku pomniejszych opiekunów duchowych. W moich oczach nie jest to jakaś świetlista istota, ale konkretna postać, zazwyczaj posiadająca cechy, których potrzebujemy w danym życiu. Jeżeli opiekunem duchowym jest wojownik to zapewne sensem naszego życia jest walka, postać uczonego sugeruje, że powinniśmy skupić się na nauce i zdobywaniu wiedzy, natomiast sylwetka kobieciny obejmującej kogoś za ramiona świadczy o potrzebie bliskości, a wyzwania takiej osoby mogą dotyczyć samotności emocjonalnej w rodzinie. Takie postacie opiekunów duchowym odziane są w specyficzne stroje, mają na sobie niezwykłą biżuterię, a w dłoniach trzymają przedmioty o symbolicznym znaczeniu. Każda taka istota posiada także swoje imię. Opiekun naszego cyklu życiowego towarzyszy nam przez całe wcielenie od pierwszego oddechu, aż po ostatni wydech, kiedy opuszczamy ten świat.
- Kim są nasi opiekunowie duchowi?
- Nasi przewodnicy zazwyczaj należą do tej samej grupy dusz, do której i my należymy, są jedynie trochę bardziej rozwinięci i pragną nam pomóc. Bycie niefizycznym opiekunem, to także forma rozwoju duszy. Naszymi opiekunami mogą być również dusze osób, które spotkaliśmy, w jakimś poprzednim wcieleniu. Robiąc odczyty, dość często odnajduję takie powiązania – nasz dawny nauczyciel lub jakiś mentor w obecnym wcieleniu staje się opiekunem duchowym. Zazwyczaj jest bardziej rozwinięty i wybrał nas, gdyż pragnie, abyśmy nauczyli się czegoś konkretnego. Opiekunowie zawsze mają nam coś do zaoferowania, jakąś umiejętność lub wiedzę, która w tym życiu będzie niezwykle przydatna. Przekazują nam swoje własne doświadczenia wskazując jednocześnie na nasz słaby punkt czyli przysłowiową piętę achillesową. Dzięki wiedzy naszego przewodnika możemy łatwiej radzić sobie w życiu. Jest tylko jeden haczyk – powinniśmy naszego opiekuna poprosić o pomoc, ponieważ sam z siebie nigdy nie pomaga. Zawsze stoi koło nas gotowy do pomocy, ale nie ingeruje w nasze życie.
- W takim razie, jak skutecznie prosić naszego opiekuna o pomoc?
- Wszyscy słyszeliśmy o jakiejś osobie, która codziennie modliła się lub afirmowała prosząc swoich opiekunów duchowych, przewodników lub inne istoty niefizyczne o pomoc i nic z tego nie wynikło. Takie niepowodzenie może mieć kilka przyczyn. Kiedy o coś prosimy może okazać się, że w jakiejś materii mamy bardzo silne długi karmiczne, co nie sprzyja odmianie naszego losu. Przyczyna niepowodzenia może także leżeć w podświadomości, która nie do końca przekonana jest, że nasze modlitwy zostaną wysłuchane, a prośby spełnione. Powinniśmy wypracować w sobie wewnętrzne przekonanie, że wypowiadana afirmacja będzie skuteczna, a my jesteśmy warci rzeczy, o którą prosimy. Poza tym, nie możemy oczekiwać od naszego opiekuna duchowego, że wszystko nam załatwi i poda na srebrnej tacy.
Pierwszym i najważniejszym sposobem nawiązywania relacji z osobistym przewodnikiem jest wsłuchiwanie się w głos intuicji, gdyż rozmowa z opiekunem duchowym to rozwijanie naszej intuicyjnej podświadomości, czyli tego, co już w nas jest i co sami powinniśmy wiedzieć. Wyobraźmy sobie, że wyruszamy na wymarzoną wycieczkę, ale tuż przed planowanym odjazdem pojawia się niezliczona ilość mniejszych lub większych przeszkód. Z jednej strony możemy je wszystkie pokonać, z drugiej zaś warto zadać sobie pytanie, czy wyjazd to na pewno dobry pomysł. Może lepiej przełożyć upragnioną podróż i w ten sposób uchronić się przed jakimś komunikacyjnym wypadkiem. Piętrzące się problemy mogą być właśnie sygnałem płynącym od naszego opiekuna duchowego, dlatego zawsze warto wsłuchiwać się w delikatny głos intuicji, ciche podszepty naszego anioła stróża wskazującego właściwą drogę. Warto się otworzyć i zacząć czytać znaki, jakie wysyła do nas świat duchowy.
- Czy nasi opiekunowie duchowi inkarnują się jeszcze na ziemi?
- Mam wrażenie, że przewodnicy duchowi od czasu do czasu mogą się wcielać, ale tylko w specjalnych okolicznościach i gdy ludzkość potrzebuje niezwykle silnego wsparcia związanego z rozwojem całego gatunku i Ziemi, jako żyjącej planety. W takich chwilach pojawiają się wśród nas niezwykłe postacie, mogące siłą swojej osobowości wprowadzać nowe idee lub porywać tłumy do heroicznych czynów. Takie stare dusze schodzą na ziemię tylko z konkretnymi misjami i nie muszą już przepracowywać własnej karmy.
Wokół nas pełno jest wcielonych dusz. Niezależnie od tego, jak jest im trudno i ile jeszcze mają do przepracowania, powinniśmy pamiętać, że każda dusza jest wspaniała, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Nie segregujmy ludzi na lepszych i gorszych – każdy człowiek jest wyjątkowy, tylko trzeba w nim zobaczyć piękno.
- Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał Włodzimierz Adam Osiński
Tekst zamieszczony w miesięczniku "Czwarty Wymiar" w numerze 02/2023.

IWONA GÓRZKOWSKA-JARZĄBEK
Iwona Górzkowską-Jarząbek - absolwentka prawa i specjalistka od zarządzania dużymi firmami. Obdarzona zdolnością komunikowania się ze światem duchowym jako medium i jasnowidz. Rozpoznaje poprzednie wcielenia, dokonuje analiz karmicznych, odprowadza dusze oraz porozumiewa się z opiekunami duchowymi cyklu życiowego. Znana w mediach społecznościowych jako „Zmęczona Dusza”. Jej największą pasją są podróże do miejsc o wysokiej energetyce na całym świecie. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne.