top of page

PRZEWODNICY DUCHOWI

Z Jucelino Nobrega da Luz słynnym brazylijskim uzdrowicielem i jasnowidzem rozmawia Włodzimierz Adam Osiński.

- Mogłeś zostać wykładowcą uniwersyteckim, jednak wybrałeś uzdrawianie i dzielenie się swoimi przepowiedniami z całym światem?
- Wszystko wynikło z mojego wewnętrznego doświadczenia i postrzegania otaczającego mnie świata. Pracując na uczelni nie mógłbym realizować swojego duchowego potencjału i zdolności postrzegania świata energii, którymi zostałem obdarzona we wczesnym dzieciństwie. Moje duchowe zmysły przebudziły się i stały się bardzo wyczulone, gdy miałem zaledwie osiem lat. Kiedy patrzyłem na ludzkie ciało widziałem coś więcej niż tylko fizyczną powłokę. Obserwowałem świetlistą esencję, która promieniowała z wnętrza każdego człowieka. Patrząc na swoich kolegów z podwórka i dorosłych ludzi widziałem ich emocjonalne problemy, oraz jak bardzo byli uwięzieni w swoich ciałach fizycznych. Dostrzegałem także ich wewnętrzne piękno i bardzo żałowałem, że pogrążeni w przyziemnych sprawach nie potrafią się z niego cieszyć. Dlatego, już jako dorosły człowiek opuściłem mury uniwersytetu, skupiając się wyłącznie na duchowości.

- A zatem przez całe swoje życie przechodziłeś dwa rodzaje edukacji: z jednej strony uniwersyteckiej - rozwijającej logiczne myślenie, a z drugiej strony duchowej - uwrażliwiającej odczuwanie i postrzeganie energii.
- Początkowo myślałem, że zwariuję, ale potem zorientowałem się, że bardzo wiele zagadnień ezoterycznych można wyjaśnić posługując się językiem współczesnej fizyki kwantowej. W dodatku okazało się, że sam jestem pewnego rodzaju medycznym i energetycznym fenomenem. Pragnąc zrozumieć moje zdolności odbierania przepowiedni i duchowych przekazów poddałem się badaniu encefalografem, które wykazało, że podobnie do delfinów mój mózg nigdy całkowicie nie zasypia. Nawet podczas tak zwanej fazy REM jedna z moich półkul mózgowych jest całkowicie „przytomna” odbierając przychodzące z przestrzeni niefizycznych informacje. Wtedy też zrozumiałem, dlaczego posiadam zdolność astralnego podróżowania po wszystkich planetach Układu Słonecznego, nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie, kiedy było, lub będzie na nich życie. Duchowość przestała być dla mnie czymś niepojętym i stała się poziomem subtelnych wibracji, którego jeszcze nie potrafimy dokładnie zmierzyć lub zarejestrować aparaturą naukową. Dzięki takiemu podejściu w swojej pracy terapeutycznej udaje mi się operować aż na pięciu poziomach: duchowym, psychicznym, emocjonalnym, mentalnym i fizycznym. Do tego dodaję tradycyjną medycynę naturalną, starożytne systemy energetyczne oraz ziołolecznictwo. W końcu już Hipokrates zauważył, że zdrowie człowieka uzależnione jest od równowagi pomiędzy duchem, ciałem i umysłem.

- Rozumiem, że właśnie taką naukowo-ezoteryczną wiedzę przekazujesz na swoich zajęciach?
- Moją podstawową intencją jest zaszczepienie fundamentalnej prawdy dotyczącej istoty ludzkiego istnienia. Wszyscy jesteśmy istotami duchowymi posiadającymi także egzystencję fizyczną czyli ciało. I to jest właściwy kierunek patrzenia. Tymczasem wielu ludzi uważa, że nasza istota zawiera się w ciele fizycznym, a cała duchowość jest jego pochodną. Kreacja ma zawsze swój początek w duchu, jesteśmy duszami, wszystko, na co składa się ludzkie życie zaczyna się najpierw w duchu. Właściwe i harmonijne ułożenie powłok duchowych owocuje zdrowym ciałem i witalną psychiką, natomiast jakakolwiek aberracja energetyczna prędzej czy później znajdzie swoje odbicie na poziomie psychologicznym, emocjonalnym, mentalnym lub fizycznym. Źródłem wszystkiego jest tylko i wyłącznie nasza esencja duchowa.
Podczas zajęć staram się zjednoczyć i połączyć wszystkich uczestników z energiami Boga - Najwyższej Istoty. Tak wysokie wibracje chronią i oczyszczają pola subtelne osób będących w depresji, mających natrętne myśli, kłopoty z odróżnieniem rzeczywistości od nierzeczywistości lub atakowanych przez negatywne energie.

-  Twój dar, choć ujawnił się zupełnie spontanicznie został oszlifowany przez wspaniałych uzdrowicieli ze spirytystycznego centrum w Sao Paulo. Co możesz poradzić osobom, która nie przeszły takie szkolenia, ale pragną otworzy się na odczuwania energii?
- Po raz pierwszy doświadczyłem spotkania ze światem duchowym we śnie. Prawie każdej nocy widziałem różne obrazy i wydarzenia, które, jak się potem okazało, były przepowiedniami. Potem zdałem sobie sprawę, że podczas tego procesu cały czas towarzyszyły mi pełne ciepła i niebiańskiej miłości dwie świetliste istoty, dzięki którym niczego się nie bałem. A przecież, jak już wspomniałem miałem tylko osiem lat. Moja druga inicjacja odbyła się w kilka lat później, kiedy to nawiedziła mnie bezcielesna istota przedstawiająca się jako mój przewodnik duchowy. Dzięki niej otrzymałem zdolność postrzegania ludzkich narządów, energii płynącej meridianami oraz wewnętrznego światła, jakie każdy z nas nosi w sobie, za sprawą przynależnej nam boskiej cząstki.
Taka jest moja indywidualna droga i tak zostałem przygotowany do tego, co teraz robię. Oczywiście należy wspomnieć także o moich ziemskich nauczycielach, którzy w spirytystycznym centrum imienia świętego Andrzeja (Santo André) przez wiele lat pomagali mi rozwijać i panować nad duchowymi zdolnościami. Natomiast uczestnicy warsztatów nie muszą się specjalnie przygotowywać do prowadzonych przeze mnie zajęć, wystarczy, że pozostaną otwarci na nieskończoną ilość możliwości tego, co może im się przytrafić. Każdy z nas ma w sobie tyle wymiarów i płaszczyzn, co pięknie oszlifowany i błyszczący w świetle diament. Większości tych wymiarów jesteśmy całkowicie nieświadomi, a tymczasem one chcą zostać przeżyte i uwolnione. Przebywanie w wysokich wibracjach daje szansę na takie doświadczenie. Jedynym podstawowym wymaganiem jest przyjmowanie wszystkiego, co się pojawi bez zbędnej analizy, krytyki i osądzania. Kiedy uwolni się jakaś emocja, wspomnienie lub uczucie, to będziemy na nie spoglądać bez przywiązania i z całkowitą neutralnością, tak aby można było sobie powiedzieć; już tego nie potrzebuje.

- Niektórzy terapeuci zanim przystąpią do zabiegów proszą Najwyższą Istotę o udzielenie zgody, czy także stosujesz tą metodę?
- Nigdy tego nie robię, ponieważ nie spotkałem się z takim przypadkiem, aby energie światła odmówiły komuś pomocy. Natomiast bardzo często doświadczam obecności negatywnych sił, które próbują powstrzymać esencję Ducha, proszę wtedy świetliste istoty o ingerencję i dokonanie oczyszczenia. Jestem szczęśliwy, kiedy przychodzą do mnie ludzie, którzy szukają i otwierają się na wszystko, co wszechświat ma im do zaofiarowania. Szczera intencja uzdrowienia, uwolnienia, a nawet oświecenia sprawia, że dostajemy to, o co prosimy, gdyż wysokie wibracje towarzyszą nam przez całe życie, wspierają nas i prowadzą.

- Co dzieje się z negatywnymi energiami lub chorobami osób z którymi pracujesz. Czy bierzesz je na siebie?
- Nie przejmuję żadnej negatywnej energii. Jedną z rzeczy, którą nauczyli mnie moi opiekunowie duchowi, to jak być czystym i otwartym kanałem dla przepływającej przeze mnie energii. Dodatkowo w czasie aktu uzdrawiania nie skupiam się na negatywnych aspektach, w ludziach, którzy do mnie przychodzą, nie widzę dysharmonii, ale doskonałość.
Doświadczam jednak wielu emocji. którymi targane są uzdrawiane przeze mnie osoby, do tego stopnia, że czasem w moich oczach pojawiają się łzy. W trakcie sesji nie wypowiadam żadnych słów, będąc w odmiennym stanie świadomości mam wrażenie, że bardzo dobrze znam te wszystkie osoby, gdyż słyszę ich umysły. Lecz głosy, który wtedy rozbrzmiewają w głowach tych pięknych ludzi nie zawsze są wesołe. Wtedy też orientuję się jak wiele bólu i wszelakich krzywd noszą w sobie. Mam wrażenie, że moje serce odpowiada im mówiąc: - widzę cię, widzę twoją łagodność, twoje wewnętrzne piękno i twoją miłość.

- Wiele osób podczas uzdrawiania zasypia lub zapada się w bardzo głęboki trans, czy masz na to swoje wytłumaczenie?
- Podczas zbiorowych seansów uzdrawiania wchodzę w trans pozwalając, aby moim ciałem kierowali przewodnicy duchowi. I chociaż mam wtedy zamknięte oczy, to „widzę”, jak na koniuszkach moich palców pojawiają się iskierki, małe światełka, a głos w mojej głowie informuje mnie, dla kogo to światło jest przeznaczone i co mam z nim zrobić, aby osoba, która siedzi przede mną ponownie poczuła połączenie z Najwyższą Wibracją. Bardzo często odczuwam wszystkie lęki i obawy z jakim ludzie do mnie przychodzą, a kiedy za pomocą namoczonego w wodzie płatka kosmetycznego dokonuję oczyszczenia i przekazuję im światło, na mnie i na nich spływa wielki spokój i błogosławieństwo. Niektórzy wtedy zapadają się w głęboki trans, aby ich dusze nieskrępowane cielesnością mogły swobodnie obcować z energią Boga. W czasie sesji indywidualnych odbieram bardzo dużo informacji przekazywanych mi przez wspomagające byty energetyczne. Otrzymuję wtedy dokładne instrukcje, w którym miejscu na ciele przyłożyć ręce, aby uwolnić zblokowaną energię, zamrożone emocje lub traumatyczne wspomnienie. Moje dłonie stają się wtedy bardzo gorące niczym nagrzany piec, a każdy ich ruch jest dopasowany do zadania jakie mają wykonać.
Wielu ludzi nosi na sobie niewidzialne tarcze, a ich ciała są jak kamienne fortece broniące dostępu do delikatnego wnętrza pełnego lęków i obaw. Wtedy przez moje ręce zaczyna przepływać bezwarunkowa boska miłość, która przenika przez wszystkie osłony i napięcia w ciele i miesza się z esencję chorego. To jedyny sposób na osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Pojawiają się wtedy łzy oraz zrozumienie że tworzenie tarcz i pancerzy jest zbytecznym trudem, gdyż dzięki boskim wibracjom zawsze mogą czuć się bezpieczni i obdarzeni przepływem bezwarunkowej miłości. Cała przestrzeń wokół mojej osoby wypełnia się wtedy miłością, a ja dziękuję Bogu, że mogłem być narzędziem w Jego rękach.

- Jesteś nie tylko uzdrowicielem, ale także jasnowidzem przekazującym niezwykle ważne informacje nie tylko dla poszczególnych osób, ale także dla całych krajów, a nawet kontynentów.
- Pomysł przyjazdu do Polski zrodził się właśnie po jednym z takich przekazów, kiedy odebrałem informację o wydarzeniu nazywanym katastrofą smoleńską. Wasz kraj w swojej historii doświadczył bardzo wielu dramatycznych wydarzeń i traum. Spacerując po warszawskiej Starówce obok zachwytu na urokliwą architekturą tego miejsca wielokrotnie odczuwałem smutek, zmartwienie i ogromne poczucie straty. Jestem przekonany, że energie przysłały mnie tutaj abym wspomagał leczenie tych ran. Taka podróż zamienia się wtedy w misję, a ja staję się narzędziem rozbijającym nienawiść, miotłą wymiatającą ukryte lęki lub szuflą usuwającą całe pokłady gniewu. Będąc narzędziem w rękach Boga uwalniałam wojenne traumy i przygotowuję grunt do wielkiej transformacji, która jest Polsce przeznaczona. Zrobiłem to wraz grupą kursantów podczas mojego pierwszego warszawskiego seminarium w 2020 roku. W medytacji obserwowałem, jak w tym wyjątkowo trudnym czasie, nieskończone fale światła zalewają, nie tylko Warszawę, ale także wiele regionów Polski, które dotkliwie ucierpiały podczas I i II wojny światowej. Światło uwalniało smutek i traumatyczne przywiązanie do przeszłości, aby przygotować wasz kraj do energii jaką niesie ze sobą przyszłość. Wspomagały mnie osoby z całej Polski, które przyjechały na to seminarium, jestem im za to bardzo wdzięczny.


- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
rozmawiał Włodzimierz Adam Osiński

Tekst zamieszczono w miesięczniku "Czwarty Wymiar" nr 11/2024

JUcelino.w.Warszawie.22.jpg

JUCELINO NOBREGA DA LUZ
Jeden z najsłynniejszych jasnowidzów i uzdrowicieli na świecie. Podróżując po całym globie pomógł już ponad  5 milionom osób. Został doradcą duchowym polityków, celebrytów i kreatorów mody. Jest autorem książek: The Dreamer (Marzyciel), Covid 19, oraz Przepowiednie na lata 2020 - 2045.
W swojej najnowszej książce Marburg hemorrhagic fever (Marburska gorączka krwotoczna), opisuje możliwość pojawienia się kolejnej światowej pandemii w latach 2025-26. Przepowiednie Jucelino publikowane są w Brazylii, Japonii, Niemczech, Chinach i Korei Południowej.
Jego ostatnie przepowiednie dotyczyły między innymi katastrofy smoleńskiej, agresji Rosji na Ukrainę i zamachu na Donalda Trumpa.
Od 1973 roku angażuje się w pracę na rzecz ochrony brazylijskiego środowiska.

bottom of page